Ostatnimi czasy publikowałam sporo więcej recenzji na moim instagramie (lady.sarrinka) niż tutaj. Okazuje się jednak, że tego bloga zaczyna powoli odwiedzać trochę osób, więc ruszam z publikowaniem recenzji również tutaj. Dzisiaj szybki wpis o Mekup Revolution The one foundation, odcień nr 1.
Kupiłam go specjalnie na Halloween, gdyż potrzebowałam białego podkładu do makijażu wampira. Niestety, nawet w internecie nie ma zbyt wielkiego asortymentu jeżeli chodzi o białe podkłady. Nie zagłębiając się więc zbytnio w opinie, zamówiłam na szybko ten z MUR, ze strony cocolita.pl. W promocji dałam za niego 14,90zł.
CO ZA TĄ CENĘ OBIECUJE NAM PRODUCENT?
Podkład The One Foundation dostępny jest aż w 16 wersjach kolorystycznych. Dopasowuje się do odcienia oraz tekstury skóry. Zapewnia dobre krycie i matowe wykończenie. Łatwość aplikacji pozwala na budowanie pożądanego krycia.
JAK JEST NAPRAWDĘ?
Początkowo przestraszyłam się kiedy otworzyłam kartonik. Buteleczka podkładu jest cielista i obawiałam się, że otrzymałam nie ten odcień. W środku jednak na szczęście znajduje się idealnie biały płyn. I tak, "płyn" jest tutaj idealnym wyrazem. Podkład jest tak rzadki, że aż chlupie w buteleczce i spływa z ręki przy próbie zrobienia swatchy. Zobaczcie:
Podkład ten nakładany solo nie robi wielkiego efektu. Przez swoją wodnistość nie jest zbyt kryjący. Nie daje efektu zupełnie białej cery i nie zakrywa większych niedoskonałości.
Postanowiłam dać mu jednak drugą szansę i wymieszać z moim ukochanym kryjącym Dermacolem. Sam proces mieszania był żmudny i długi. Ale w efekcie otrzymałam coś, co było zarówno jasne, jak i mocno kryjące. Po przypudrowaniu mieszanka wytrzymała na mojej twarzy nawet 3 godziny intensywnego tańca. Więc chyba wiem jak wykorzystam ten produkt poza Halloween. Będę rozjaśniała nim zbyt ciemne podkłady ;)
MOJA OCENA: 3/5
NIE dla tego podkładu w wersji solo, TAK dla używania go do rozjaśniania innych produktów. Chociaż wtedy też odbiera im trochę krycia...